wtorek, 3 stycznia 2012

Pomroczność jasna.

Ostatni kwartał roku to  intensywny okres w mojej pracy. Bardzo się z tego cieszę, ponieważ jestem cały czas na sali szkoleniowej, a to jedno z moich ulubionych miejsc. Oczywiście nie zwalnia mnie to z reszty pracy jaką ma trener do wykonania każdego dnia. O przyjemnościach i obowiązkach poza zawodowych nawet nie wspominam ;-) 
Zatem mijają dni wypełnione obowiązkami i wydaje mi się, że wszystko, jak to się mówi, "ogarniam". Aż tu nagle....
Któregoś dnia dopada mnie tzw. "pomroczność jasna". Objawia się najczęściej zapomnieniem o czymś oczywistym i pewnym. O czymś, o czym normalnie pamiętam.  To zapomnę czegoś spakować na wyjazd, to zapominam o częściach garderoby i zostawiam je w hotelach. Zapominam o zrobieniu czegoś lub powodu, dla którego  gdzieś poszedłem.
Prawdziwy HIT miał miejsce 2 lata temu! Miałem być w Warszawie a byłem... we Wrocławiu. Mój mózg  (wbrew zapisom w kalendarzu) był przekonany, że do Warszawy jadę następnego dnia!! Szczęsliwie nic wielkiego się nie stało, dzięki uprzejmości kilku cudownych osób, ale szok i  wyraz mojej twarzy był jak z reklamy: BEZCENNY!
Wyciągnąłem wnioski, wprowadziłem mechanizmy zapobiegające takim katastrofom a z drobiazgami nie zabranymi lub pozostawionymi tu i tam... No cóż koszty muszą być, akceptuje je.
Z rozmów na szkoleniach wiem, że takie rzeczy nie zdarzają się tylko mnie i może będzie jeszcze okazja do tego wrócić.
Tymczasem wystarczy  tylko kilka dni odpoczynku, z którego obecnie korzystam i wszystko wraca do normy.
Jako że mamy początek Nowego Roku i czas życzeń to, życzę Wam i sobie:
Jak najmniej "POMROCZNOŚCI JASNEJ".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz