sobota, 5 lutego 2011

Obługa klienta- Mistrz w akcji!!!

Gdyby ktoś dziś postawił tezę, że wszyscy coś sprzedajemy, pewnie nie byłoby trudno ją uzasadnić. Zastępy sprzedawców zatrudnionych w działach sprzedaży próbują przekonać nas, że to ich produkt/usługa lub oni sami są tym czego nam właśnie potrzeba. Są w tym naprawdę świetni i udaję się im „nakłonić” nas do zakupu. Jako, że zawodowo zajmuję się prowadzeniem szkoleń min. dotyczących sprzedaży, postanowiłem przyjrzeć się ich pracy przez pryzmat „niedobrych praktyk” po tym jak już udało się im sprzedać. Wiele mówi się o tzw. „dobrych praktykach” …i tu leży sedno kłopotu. O nich nie powinno się wcale mówić, powinny być stosowane. Tymczasem firmy i sprzedawcy wstydliwie chowają swoje grzeszki a potem… dalej je stosują!

Łatwo byłoby wyliczyć naganne zachowania sprzedawców przypisując je wielu z nim. Ja jednak ostatnio miałem dużo „szczęścia”, ponieważ spotkałem prawdziwego mistrza w rankingu „Nierzetelny sprzedawca”. Byłbym jednak wredny, a być może groziłby mi za to proces o zniesławienie, gdybym podał tu jego imię i      nazwę firmy, dla której pracuje. Dlatego będę nazywał go „Mistrzem”.

Mistrz zaprezentował tak bogaty asortyment wymówek, niedotrzymanych terminów, niespodziewanych zwrotów akcji, klęsk żywiołowych, wypadków osobistych, zwykłych niedopatrzeń i celowych zaniedbań, że mógłby nimi obdzielić 100 innych. Do pełni obrazu muszę jeszcze wspomnieć o tym, że nie zdarzyło mu się dotrzeć na spotkanie  punktualnie, czy dotrzymać choćby pół obietnicy. Oddam jednak Mistrzowi co mu się należy, a mianowicie: potrafi być samokrytyczny, w sytuacjach skrajnego zagrożenia reaguje natychmiastowo, jest empatyczny no i ma sumienie, które zmusza go do ...składania kolejnych obietnic. Postanowiłem nie traktować jednak tego jako jego słabości i wykorzystywać przeciwko Mistrzowi. To byłaby zbyt oczywista taktyka jak na mistrzowską grę. Postanowiłem pozwolić mu grać jego rolę. Nie polecam tej taktyki wszystkim, jednak czego nie robi się dla nauki!
Gdy opowiadam o nim na szkoleniach uczestnicy pytają: Jak to wytrzymujesz? Dlaczego w ogóle z nim rozmawiasz? Pytania po chwili zamieniają się w porady: Powinieneś gdzieś to zgłosić! Napisz skargę do jego przełożonego itp. itd. Niektórzy posądzają mnie o naiwność, inni o masochizm, ale w 99% są zgodni: To niewiarygodne!

To jest chyba odpowiedź i wytłumaczenie mojego zaangażowania w tę historię.Chcę wierzyć, że takie kumulacje nie zdarzają się często (tu mogę upatrywać mojej naiwności). Być może dlatego warto ją obserwować, wypatrując granicy mojej cierpliwości/ naiwności i talentu Mistrza. Wierzę, że ta historia długo jeszcze nie napisze swojego końca, ale dzięki temu zyskamy wszyscy ucząc się jak „nie-sprzedawać” i jak "nie- obsługiwać" klientów. 

Jest dodatkowa korzyść w postaci ochrony moich znajomych, którzy mogliby nieopatrznie skorzystać z usług Mistrza. W tym przypadku reguła powtarzana na szkoleniach z obsługi klienta, że 1 niezadowolony klient przekaże swoją opinię co najmniej 12 potencjalnym klientom ,nie sprawdziła się. Ja swoją opinię przekazałem bezpośrednio ok. 200 osobom.

Dziękuję Ci Mistrzu za naukę!

1 komentarz:

  1. Po przeczytaniu tego wpisu ,spadł mi kamień z serca bo powiem szczerze , Mistrza przyprowadzilem ja. Na szczęście pan Marcin z wielu rzeczy potrafi wyciągać pozytywy i nie wiem jak on to robi. W tym przpadku - nauka , ja dawno szanownego Mistrza kopnął bym w ...

    OdpowiedzUsuń